wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział Pierwszy

Witamy. Nie będę przedłużała, bo doskonale mnie i moją współautorkę znacie. Mam cichą nadzieję na komentarze, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że opowiadanie nie jest tak dobre jak poprzednie - może dlatego, że to nie miało być opowiadanie. Niemniej, miłego czytania i oceniania.
Enjoy ^^

Zaczął się nowy rok. Ludzie ochłonęli po hucznym sylwestrze, a ulice Petersburga pustoszały, aby mieszkańcy mogli wrócić do swoich codziennych zajęć. W Zimowym Pałacu rozbrzmiewały dźwięki najsłynniejszych pianistów i laureatów wielu nagród za osiągnięcia muzyczne. Wśród nich, gdzieś w tłumie od czasu do czasu majaczyła niska postać. Niczym duch, młody chłopak, uparcie milcząc, kręcił się za kulisami, czekając na swoją kolej. Nie był żadnym laureatem, nigdy też nie był nagradzany, ale jego szkoła uznała, że ma wyjątkowy talent i wybrała go do reprezentowania Akademii Muzycznej.

— Irina! — Czarnowłosy młodzieniec przepychał się pomiędzy ludźmi i wymachiwał dłonią, podskakując od czasu do czasu, aby stać się lepiej widocznym. Nie chciał krzyczeć na całe gardło, bowiem przecież nie na tym polegała jego pomoc, jakiej miał udzielać młodej pianistce.
Rozwydrzona pannica i tak miała w życiu łatwo. Teraz jeszcze zyskała lokaja, który musiał być na każde jej zawołanie i stał się odpowiedzialny za każdy jej wybryk.
— Irina, poczekaj! Nie będę za tobą biegał! — Chłopak zatrzymał się tuż przed eterycznym białowłosym, o którego ramie oparł się z rozpędu. — Przepraszam, ale ona... — Pokręcił głową i kolejny raz podskoczył w górę, gdy ujrzał, jak jego podopieczna znika za drzwiami. — Zabije ją kiedyś...
Nikolai spojrzał na młodzieńca bez specjalnego wyrazu twarzy i chwycił jego dłoń, kręcąc głową w zaprzeczeniu. Według niego nie warto było ścigać dziewczęcia, bowiem artyści zawsze w końcu zdawali sobie sprawę z tego, że jak nie mają nikogo przy sobie to są zagubieni. Zwłaszcza artystki i zwłaszcza tak rozwydrzone, które muszą mieć kogoś od pudrowania nosa i chwalenia perfekcjonizmu.
Chłopiec jeszcze raz pokiwał głową i uśmiechnął się ledwo zauważalnie do swoich niewypowiedzianych myśli, których wypowiedzieć nie potrafił.
— Ale... – Iwan nie potrafił znaleźć słów, żeby wytłumaczyć chłopakowi, że on powinien. Nie miał pojęcia co, ale coś go blokowało przed tłumaczeniem. Nie przeszkadzało mu nawet to, że nie znał chłopca. Sama jego mina i ta pewność zawarta w spojrzeniu wystarczały by nie miał ochoty biegać za pannicą. Uśmiechnął się do nieznajomego i rozluźnił się.
— Może masz rację. Niech, choć raz będzie za siebie odpowiedzialna. — Niemniej Iwan nadal zerkał raz za razem na drzwi. Gdzieś tam w środku, miał pewność, że oberwie mu się za to, oj oberwie.
Chłopak puścił trzymaną dłoń, zabierając przy tym chłód swojej i 'powiedział' dłońmi do młodzieńca, aby się nie martwił. Tylko tak potrafił ubrać myśli w słowa, choć nie miał pewności, czy brunet zna się na migowym języku. Po chwili wskazał dłonią na drzwi, które zachowywały się, jakby ktoś nie mógł się zdecydować czy wejść, czy nie wejść do pomieszczenia. Zaraz po tym, białowłosego objęło silne ramię, rosłego mężczyzny po czterdziestce, który zmierzył nowego znajomego swojego siostrzeńca uważnie i uśmiechnął się do niego szeroko.
— Porozmawiacie sobie później moi mili. Nikolai zaraz wychodzi. — Mężczyzna postury dębu przedstawił białowłosego zupełnie nieświadomie i pociągnął w stronę sceny.
— A... — Jakoś rozmowa nie układała się Iwanowi zbyt pomyślnie. Poznał jednak imię chłopaczka i był pewien, że je zapamięta. Młody już zapadł mu w pamięć swym nietypowym działaniem na jego stanowczość. Uśmiechnął się do mężczyzny, skinąwszy do niego grzecznie głową. Ruszył do sali, w której odbywały się występy. Chciał zobaczyć, co robi jego krnąbrna podopieczna. Miała grać. Może nie już nie w tej chwili, ale zapewne niedługo. A ona, co? Łazi gdzieś po zakamarkach pałacu i zapewne obściskuje się z przygodnymi kawalerami.
Nikolai pomachał do młodzieńca nim zniknął na scenie razem z wujem. Został przedstawiony publiczności, jako uczeń Akademii Muzycznej i zasiadł do fortepianu. Nie denerwował się. Był w swoim świecie, jak zawsze, gdzie muzyka zależała i należała tylko do niego. Była również tak samo, jak on zwiewna — ani to radosna, ani nie specjalnie przytłaczająca. Smutek przeplatał się z radością, co każdy z obecnych na sali mógł poczuć, o ile był człowiekiem emocjonalnym, albo wrażliwym na piękno muzyki.
Po wyznaczonych sześciu minutach, Nikolai skończył i ukłonił się zebranym ludziom, wracając ze świata marzeń i niewypowiedzianych słów. Najgorsze było to, że niemoc w mówieniu bardzo go drażniła, a nikt nie potrafił wyjaśnić skąd się wzięła. Powrócił za kulisy i został wyściskany przez wuja, w którego ramionach niemalże znikał, po czym rozejrzał się swoimi stalowymi oczyma w poszukiwaniu chłopaka, którego poznał przed występem.
Iwan stał na samym końcu sali oparty o jakiś filar. Przez te sześć minut, podczas których chłopak grał, zapomniał o swojej pannicy i o tym, że to jej powinien poświecić uwagę. Zapomniał o całym świecie. Muzyka wydawała się być wszystkim, co Nikolai miał w sobie, całym jego światem, który chciał pokazać zebranym. Była natchniona i, mimo tego, że dźwięki były znane każdemu, miała w sobie magie przyciągania i przykuwania uwagi słuchacza. Młodzieniec klaskał razem z ludźmi i uśmiechał się, mimo iż wiedział, że młody go nie widzi, nie miał jak. Ledwie Nikolai zniknął za kulisami, Iwan zaczął poszukiwania dziewczyny, jej pora na występ zbliżała się coraz bardziej. Ruszył w stronę wejścia za kulisy. Może tam ta dziewucha pobiegła?
Dziewczyna stała dokładnie obok Nikolaia i jego wujka, wgapiając się w białowłosego bezmyślnie, a jednocześnie z szalejącą w oczach zazdrością. Chłopak nie wiedział dlaczego, ale posłał jej niemrawy uśmiech. Jak tylko zauważył młodzieńca, potraktował dziewczynę tak samo, jak i jego. Pochwycił ją za dłoń, z ledwo widocznym uśmiechem i wskazał drugą dłonią na zmartwionego znajomego. Co jednak ona chciała z tym zrobić, to już nie był jego problem, a wuj do cierpliwych osób nie należał. Nikolai widział, że pragnie się znaleźć blisko bufetu, a najlepiej szampana, który zagłuszyłby mu szum w uszach spowodowany tłokiem i ogromną ilością osób.
Irina jedynie wzruszyła ramionami. Guzik ją obchodziło zmartwienie Iwana. On w ogóle mało ją obchodził. Zawsze był, bowiem zawsze musiał być i ona sobie z tego zdawała sprawę. Mogła wyczyniać różne bezeceństwa, a on i tak musiał być. Iwan ruszył w ich stronę z wyraźną ulgą. Widział malujący się na twarzy dziewczyny grymas zawiści. Kiedy dotarł do nich, ona właśnie otwierała usta, aby coś powiedzieć. Złapał ją za rękę.
— Chodź. Teraz Ty. — Skinął wujowi Nikolaia i mrugnął do chłopaka porozumiewawczo, szarpnąwszy muzyczkę tak gwałtownie, że odebrało jej to chęć do wysyczenia swych słów. Zaniemówiła, a to był nie lada sukces. Iwan pociągnął ją w stronę garderoby. Żałował, że musi rozstać się z Nikolaiem, ale obiecał sobie, że go odnajdzie.
Wuj zaciągnął pianistę w zupełnie przeciwnym kierunku, tam gdzie była sala bankietowa dla artystów. Nie wypadało im już wracać do hotelu, w którym się zatrzymali, bowiem nie mieszkali w Petersburgu, a w Moskwie i czekała ich jeszcze dość długa podróż. Kiedy mężczyzna odnalazł 'szwedzki' stół, zapomniał na chwilę o Nikolaiu, pozwalając mu uczcić swój sukces połową swojej lampki szampana, którą sobie zabrał po drodze z tacy jednego z kelnerów.
— Dałeś naprawdę wspaniały występ młody — zwrócił się do siostrzeńca z pełną buzią czegoś niezidentyfikowanego. Chłopak odpowiedział kiwnięciem głową i kilkoma migowymi słowami, które wuj musiał rozumieć, bowiem uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Dziewucha przebrała się w odpowiednia sukienkę przy aktywnej pomocy Iwana i znalazła się na scenie cała w euforii i pełna zachwytów nad sobą. Wszak to ona tu była najważniejsza. To ona była gwiazdą tego wieczoru, nawet jeżeli inni myśleli inaczej. Dla niej nie było nikogo innego na świecie, kto mógłby być nawet ciut lepszy od niej. Nie szło tu bynajmniej o muzykę. Bardziej o samo zdanie, jakie dziewczyna miała na temat swej osoby.
Iwan z ulga uznał, że ma chwilę, aby odetchnąć. Wyszedł zza kulis na salę z widownią. Powiódł spojrzeniem po ludziach i... Nie odnalazł tego, kogo chciał odnaleźć. Po chwili pojawił się w wejściu do sali bankietowej. Przytłaczała go atmosfera. Nie lubił takiego natłoku ludzi, którzy mieli pozycje i władze. Najchętniej uciekłby stąd jak najszybciej.
Nikolai chodził za wujem niczym jego blady cień. Mężczyzna konsumował, a chłopak obracał w dłoni kieliszek z szampanem, na którego nie miał ochoty. Słuchał uważnie nieskładnych słów zachwytu z pełnych ust wuja i uśmiechał się od czasu do czasu z aprobatą, tylko po to, aby starszemu mężczyźnie było przyjemnie. Doskonale wiedział, jak bez słów zjednywać sobie ludzi. Nauczył się tego podczas kontemplowania i uspakajania irytacji. Czuł na sobie wzrok obcych — mniej lub bardziej zapatrzonych w siebie artystów. Niejeden zapewne mu zazdrościł talentu w tak młodym wieku, inni go podziwiali. Znał emocje ludzi, bowiem miał ogrom czasu na obserwowanie... W milczeniu.
W pierwszej chwili Iwan chciał do niego podejść. Chciał porozmawiać, zabrać go na spacer, cokolwiek. Przerażał go jednak ogrom otaczających go z uwielbieniem ludzi. Stał więc i patrzył na Nikolaia z coraz większym zainteresowaniem. Coś nie grało w tym chłopaku i Iwan po kilku minutach załapał, co takiego. Dotarło do niego, że chłopak nie mówi. Wcześniejsze gesty przyjął tak naturalnie, że nie zwrócił na nie uwagi, ale teraz, jak grom łupnęła w niego świadomość, że to musi być ten sam milczący geniusz, o którym nie raz i nie dwa mówiono w domu jego rodziny. W domu, gdzie był lokajem zamiast bratankiem dla swej pannicy. Wyłapawszy spojrzenie Nikolaia uniósł dłoń i z niewyraźnym uśmiechem zamachał do niego. Nie, nie chciał go odrywać od splendoru, jaki mu się należał. Chciał go jedynie zobaczyć i pokazać mu, że jest, że nie uciekł, a jedynie odprowadzał dziewczynę, która, nawiasem mówiąc skończyła występ i właśnie wtargnęła do sali, potrącając Iwana w przejściu i udając, że nie ma pojęcia kim on jest.
Młody szturchnął wuja wymownie, aby przestał na chwilę mówić i 'powiedział' mu, że idzie się spotkać ze swoim znajomym. Znajomym na którego widok robiło mu się cieplej na sercu, bowiem wydawał się takim na wskroś normalnym człowiekiem, a takich Nikolai podziwiał i lubił najbardziej. Ruszył ku czarnowłosemu, kiwając głową do kolejnych osób, a pannicę, sunącą nie wiadomo, gdzie ominął szerokim łukiem, jakby jej bliskość miała go poparzyć. W rzeczy samej, kiedy jej dotykał, czuł bijącą od niej arogancję i egoizm, co nadawało kształtu większości uczuć Nikolaia względem niej. Jak tylko udało mu się dotrzeć do Iwana, którego tak naprawdę imienia jeszcze nie znał, chwycił młodzieńca za dłoń i pociągnął do wyjścia. Bez kurtki, bez czapki, bez szalika i co najważniejsze bez słowa sprzeciwu z jego strony.
Iwan odetchnął z ulga, kiedy chłopak bez oporów podszedł do niego i zabrał go z sali. Miał ochotę znaleźć się daleko. Wolał spokojne miejsca. Nie żeby ogólnie unikał ludzi. Ale jednak takie spędy nie były dla niego i już. Uśmiechnął się radośnie do chłopaka, pozwalając, aby ten poprowadził go tam, gdzie chciał. Uścisnął nieco mocniej trzymana dłoń. Skoro chłopak nie mówił to i on nie musiał sypać potokami słów. Może za chwile, ale teraz wolał zwyczajnie cieszyć się tym, że zostaje 'porwany'.
— Poczekaj, zwolnij, jesteśmy już daleko... — odezwał się, kiedy odgłosy sali bankietowej ucichły gdzieś za nimi. Przystanął, nie puszczając dłoni chłopaka. Uśmiechał się. — Nie chcesz najpierw poznać mojego imienia, zanim porwiesz mnie gdzieś do lasu i pozbawisz życia? — To był oczywiście żart. Miał nadzieje, że chłopak zrozumie.
Nikolai przystanął, odwrócił się w stronę młodzieńca i machnął coś rękami, wzdychając lekko. Dopiero po chwili pokiwał głową, że owszem, chciałby poznać imię. Chciał poznać nawet więcej, ale nie wiedział, jak ma to wyrazić. Na jego czole pojawiło się kilka zmarszczek zamyślenia, kiedy rozglądał się dookoła. Nie mógł mówić, co było dość wielką przeszkodą, ale tylko dla osobnika nie myślącego poprawnie, bo przecież mógł inaczej rozmawiać. Wystawił dłoń nakazując Iwanowi zostać w miejscu i w kilku susach znalazł się przy małym drzewku, któremu się pokłonił i brutalnie wyrwał małą gałązkę. Powrócił do Iwana, uśmiechnięty szeroko i odrobinę zadziornie, a dla ludzi którzy go znali był to rzadki widok. Przysunął się bliżej niego, zabrał jedną dłoń, po chwili drugą, a kiedy odwrócił się do Iwana placami i objął jego rękami, zaczął pisać... Na śniegu.
— 'Chcę poznać twoje imię i o wiele więcej nim wyciągnę cię do lasu.' — Nie dopisał po co, ale odwrócił głowę i spojrzał na twarz opiekuna przemądrzałej artystki przelotnie.
Młodzieniec stał jak oczarowany i patrzył na poczynania muzyka. Wyglądało to jak przedstawienie, jak pantomima. Było czytelne i jasne. Każdy gest był przemyślany i dokładnie taki jaki być powinien. Przynajmniej dla Iwana. Gdy chłopak napisał wiadomość, roześmiał się.
— Iwan. Mam na imię Iwan i bardzo mi milo Cię poznać, Nikolaiu. – Przytulił do siebie chłopaka serdecznie i potarł jego ramiona. — Chcesz iść na spacer czy wolisz poszukać spokojnego, ciepłego miejsca z masą papieru i czymś do pisania, żebyśmy mogli porozmawiać, skoro chcesz mnie poznać zanim zaciągniesz mnie w las?
— ‘Tu jest mi ciepło i dobrze, tak jak teraz, ale chciałbym cię wziąć do siebie.’ – Nikolai napisał szczerze i ponownie spojrzał na twarz młodzieńca już bez uśmiechu. Zdawał sobie sprawę, że oboje mają obowiązki, a raczej Iwan je ma, bowiem jemu samemu wujek pozwalał na wszystko. O ile oczywiście Nikolai czegoś chciał, a rzadko się takie chwile zdarzały, że o cokolwiek prosił. Przytulił się do chłopaka mocniej, a w dłoń, w której nie miał patyczka, ujął dłoń Iwana i przyłożył ją do swoich ust, uśmiechając się delikatnie i patrząc na napis, który stworzył.
— ‘Jutro wieczorem wyjeżdżam do domu, do Moskwy’ — Dopisał jeszcze po chwili i odwrócił się do chłopaka przodem, pozostając w jego objęciach. Były takie normalne, nieprzepełnione żadną fascynacją, czy podziwem i były bez żadnych pobudek, ponieważ gdyby Iwan nie chciał, to by go nie przytulał.
Serce stanęło Iwanowi w miejscu. Ledwie poznany chłopak wzbudzał w nim tak ogromna chęć bycia przy nim, że aż go to przerażało. Byłby gotowy zapomnieć o wszystkim i poddać się chwili pragnienia bycia z Nikolaiem gdzie tylko tamten zechce. Mógłby zapomnieć o całym świecie. Nie zwolnił uścisku swych ramion. Nie pozwolił, aby chłopak odsunął się od niego nawet trochę. Gdy stanął do niego przodem, Iwan zatonął w jego oczach. Na dłoni, która teraz ponownie przytulała Nikolaia nadal czuł odcisk chłodnych ust chłopaka.
— Bede miał kłopoty, wiem to. Będzie awantura, ale... — szeptał, patrząc na dusze Nikolaia, ukryta w jego spojrzeniu. Duszę tak czystą i piękną jak muzyka którą grał. — Zabierz mnie gdzie chcesz.
Nikolai pokręcił głową, przygryzając wargę, ale nie uśmiechał się. Raczej uważnie przyglądał się twarzy młodzieńca, z wyraźnym zastanowieniem. Po chwili wspiął się na palce, aby jego usta znalazły się blisko ust Iwana. Może zbyt blisko, jak na pierwszy raz dla muzyka. Z daleka wyglądał niczym duch, albo zjawa, którą młodzieniec trzymał w ramionach i ta zjawa, którą przypominał zacisnęła mocniej palce na koszuli drugiego chłopaka, pozostawiając sobie jedynie mrożącą krew w żyłach powagę na ustach, a resztę wyrażając zafascynowanym spojrzeniem.
— Nikolai... — Iwan zapatrzony w oczy chłopaka przestawał myśleć rozsądnie. Czuł, że gdzieś tam w środku, kusi go strasznie możliwość skosztowania chłodu ust nieznajomego. Miał dziwne wrażenie, że i chłopak tego pragnie. Tyle tylko, że co im z tego przyjdzie? Co dalej? Pozwoli młodemu poczuć i upewnić się, że mimo nieznajomości polubił go i co potem? Nikolai wyjedzie a on zostanie z wspomnieniem, marzeniem, fantazjami i niepewnością co mogłoby być, a co nie nastąpiło. Przytulił do siebie muzyka jeszcze bardziej i musnął ustami jego wargi. Niemal niewyczuwalnie. Niemal niezauważalnie. Tak delikatnie jak tchnienie zimy, jaka się wokół nich malował. Tak czule jak promyk słońca, przedzierający się przez chmury. Ulotnie niczym wspomnienie dawnych lat.
Młodemu to w zupełności wystarczyło, aby wiedzieć, że nie jest obojętny Iwanowi. Po ulotnym pocałunku, jakoś tak automatycznie oblizał wargi i przymknął, po czym schował twarz w ramionach Iwana. Czuł się, jakby kwitnął, a przede wszystkim czuł, jak na jego twarzy kwitną rumieńce. Delikatne i ledwo zauważalne, ale jednak pojawiły się ten pierwszy raz. Nikolai przesunął jedną z dłoni na pierś młodzieńca i pogłaskał ją w miejscu serca, oddychając głęboko. Też się bał, nawet dużo bardziej niż Iwan, że zostanie zapomniany i że wróci do jedynych osób, które są i kochają go, bo muszą i przyzwyczaili się do tego.
Iwan pogłaskał chłopaka po plecach zaciskając powieki i starając się, aby jego łomoczące w piersi serce nie zdradziło przed Nikolaiem zbyt wiele.
— Rozchorujesz się, jeśli nadal będziemy tu stać. Nie chce, żeby ten wieczór pozostał dla ciebie wspomnieniem chwili, przez która zapadłeś na zapalenie pluć lub coś gorszego. Powinniśmy zejść z dworu, Nikolai. — Przytulając policzek do głowy chłopaka wypowiadał słowa cicho i bardzo spokojnie. Nie chciał by chłopak cierpiał przez niego. Nie chciał by spędził miesiące w łóżku, dusząc się od kaszlu i łykając mikstury. Przycisnął go do siebie na chwile bardzo mocna i jęknął żałośnie. — Idziemy?
Muzyk czuł to serce. Był wrażliwy na dźwięki, na każde możliwe dźwięki. Podniósł spojrzenie, a jego usta były bledsze niż zwykle, o ile takie mogły być. Uwielbiał zimno, był do niego przyzwyczajony i rzadko chorował. Pragnął wypowiedzieć imię chłopaka, ale nie potrafił. Poruszył tylko w końcu ustami, jakby to robił, po czym sam ucałował usta Iwana przelotnie z obietnicą, wrzeszcząc w sobie na całe zło świata, że nie może mu nic powiedzieć. Odsunął się odrobinę i ujął dłoń młodzieńca, ciągnąc go do pałacu, gdzie zapewne czekał na niego wujek, dość zmartwiony wujek.
Iwan na to uśmiechnął się. Patrzył na chłopaka z radością, kryjąc gdzieś w sobie tęsknotę, która się w nim rodziła. Tęsknotę za Nikolaiem, którego miał stracić, jak tylko zakończy się bankiet i każdy z nich ruszy w swoja stronę. Był niemal pewien, że los będzie na tyle okrutny, aby nie pozwolić mu na utrzymanie tej chwili szczęścia, jaką obiecywał mu delikatny pocałunek. Pozwolił mu się poprowadzić gdzie chciał. Pozwolił, aby chłopak powiódł go korytarzami pałacu do swego wuja i do całej reszty ludzi, dla których bardziej liczył się sukces i pieniądze niż zwykły ludzki uśmiech, czy drobny gest czułości. Zacisnął palce na drobnej dłoni muzyka. Szykował się na wylewne powitanie swej podopiecznej. Na jej wrzaski i wyrzuty spowodowane jego nieobecnością.
Wuj nadal stał przy bufecie sącząc nieprzerwanie szampana. Był jednak Rosjaninem, więc szampan był jak kropla w morzu alkoholu, które mężczyzna musiałby wypić, aby chociaż poczuć na policzkach znajome zaczerwienienie.
— Nasz duszek wrócił. — Nie wydawał się zły, ale pokręcił głową z niedowierzaniem, kiedy spojrzał na siostrzeńca, ciągnącego za sobą znajomego. Spojrzał na Nikolaia, który zaczął obficie mu coś tłumaczyć, migając niczym człowiek w epilepsji. — Rozumiem, rozumiem. Mówisz tak szybko, że połowa słów mi ucieka, ale rozumiem. Iwanie, Nikolai chce ci powiedzieć, a w zasadzie właśnie usiłuje mnie uświadomić...
Mężczyzna zwrócił się do młodzieńca, kładąc mu ciężką, spracowaną dłoń na ramieniu.  Chce, bym cię zabrał do nas na ferie zimowe.
— W żadnym razie! — Padło chłodne i stanowcze oświadczenie tuż za plecami Iwana. Aż się skulił, kiedy usłyszał za sobą głos swojej podopiecznej, która stała z poczerwieniałą ze złości twarzą i rękami wspartymi na biodrach. Wyglądała, jak porcelanowa lalka, którą ktoś źle pomalował, dodając za dużo różu na policzki. — Iwan nie miewa wakacji. Ona i tak nigdy nic nie robi, więc wakacje nie są mu do niczego potrzebne. To mój lokaj i nie ma mowy żebym pozwoliła mu na choć chwile swobody. I tak za długo musiałam go szukać. Nie było go gdy potrzebowałam serwetki do wytarcia ust, a to poważne wykroczenie! Nie pojedzie! — Była wściekła. Była tak wściekła, że aż para buchała jej uszami, kiedy cedziła słowa raniące uszy każdego z obecnych.
Jej świdrujący i jadowity głos wdzierał się we wnętrze każdego człowieka i sprawiał, że Iwan mimowolnie kulił się pod jego dźwiękiem, chowając ręce za plecy i zerkając z przerażeniem to na Irinę, to na wuja lub Nikolaia. Było mu wstyd za nią i wstyd za to, że zaniedbał swoje obowiązki. Sprowadziła go na ziemie bardzo szybko. Przypomniała, że jego miejsce jest u stop tych wszystkich ludzi.
Nikolai miał szesnaście lat. Miał też bardzo wiele szacunku do ludzi, którzy posiadali szacunek do innych. Co do tej dziewuchy od początku miał złe przeczucia. Czuł wszelakie złe emocje, jakimi pannica emanowała, dlatego też nie zawahał się zatrzymać jej słów solidnym uderzeniem w twarz z otwartej dłoni, na co wuj zachłysnął się powietrzem.
— Niko... — Zaczął, nie bardzo wiedząc, jak ma się zachować. Spoglądał to na dziewczynę, to na Iwana, o którym wiedział więcej niż sam zainteresowany. — Nikolai chciał powiedzieć, że... — Tak, młody mówił. Może nie słowami, ale powoli poruszał rękoma, jakby syczał słowa, które chciał wypowiedzieć.
— Nikolai chciał powiedzieć, że powinna się panienka za siebie wstydzić. Mówi też, że nie życzy sobie takiego wyżywania się na swoim przyjacielu w ramach rekompensaty za beztalencie i że rodzina na pewno dowie się o braku owacji na stojąco podczas występu dla jedynej artystki ze wszystkich. Mówi również, że może panienka dalej zachowywać się, jak rozwydrzony bachor, co nie zmieni tego, że Iwan pojedzie i sobie od pani zasłużenie odpocznie, wśród ludzi, którzy potrafią doceniać innych nawet za najmniejsze czyny czy gesty, a jeżeli panienka się z tym nie zgadza, to trudno.
Panienka nie miała zamiaru się z tym zgadzać co to to nie. Owszem, odjęło jej mowę, kiedy dłoń chłopaka spotkała się tak brutalnie z jej policzkiem, ale nie zamierzała ona pozostawić tego bez reakcji. Nawet nie wysłuchała do końca tego, co miał jej do powiedzenia wuj Nikolaia. Nawet nie popatrzyła na młodego muzyka. Warknęła jedynie coś pod nosem, zacisnęła palce na ramieniu Iwana i szarpnęła nim gwałtownie, ruszając do wyjścia. Był jej i tylko jej. Nie było mowy, aby ktokolwiek miał do niego prawo.
— Irina, proszę. Irina... — Iwan nienawidził takich sytuacji. Wszyscy dookoła patrzyli na nich a on czuł się winny tego całego zamieszania. Czuł, że i tak Irina wszystko odwróci w taki sposób, że wyjdzie na to iż był przyczyna wszelkich katastrof. Odwrócił się z bezradnym spojrzeniem na Nikolaia i jego wuja i błagał ich o wybaczenie, nie wypowiadając ani słowa. Chciał, aby się to skończyło. Chciał by ludzie nie patrzyli tak na niego i chciał zabrać Irinę do domu i przebłagać o litość. Spodziewał się, że zaciągnie go ona do domu tylko po to, aby zaraz wyrzucić go na bruk z wrednym uśmiechem satysfakcji i zwycięstwa.
— 'Uratuję cię' — Nikolai patrzył na to wszystko z bólem w oczach. Nie chciał stać bezczynnie, a wiedział, że teraz nie może nic zrobić. Zacisnął dłoń na ręce wuja z taką siłą, że sam poczuł ból, a raczej tylko on poczuł ból i łzy w oczach.
Pozwolił na to, aby Irina zabrała Iwana do domu i jeszcze przez chwilę cieszyła się swoim zwycięstwem. Słyszał kiedyś bezcenne słowa swojego kuzyna i zakopał je głęboko w sercu. "Czasami trzeba się poddać, aby pokonać przeciwnika jego własną siłą". Poddał się więc, ale w głowie układał kolejne opery ratunku dla młodzieńca. Zawsze miał wszystko nie prosząc o nic, a teraz po prostu pragnął czegoś i odkrywał swoją determinację w dążeniu do celu.

9 komentarzy:

  1. Już czuję sympatię do obu chłopaków. Ciekawy wątek z Nikolaiem z tym że nie może mówić. Z tym się jeszcze nie spotkałam. Jedynie ja w przyszłości poruszę wątek, że chłopak jest niewidomy, ale to fantasy i dopiero je piszę. Ale wracając do Bądź moim aniołem.
    Nienawidzę Iriny. Co za podła, wyniosła, głupia i co to ona nie jest (za przeproszeniem) suka. Traktuje Iwana jak zero. Nawet nie pozwoli mu mieć wakacji, bo nie uwolni swego niewolnika. Nikolai (uwielbiam to imię) ma rację, że trzeba czasem odpuścić, przegrać, aby potem zebrać siły i wygrać nie bitwę, ale wojnę.
    Wspaniała, czuła scena na dworze pomiędzy chłopakami sprawiła, że sobie musiałam powzdychać i rozczulić się. Jak ja kocham te pierwsze razy, te emocje przyciągania do siebie dwóch dusz, ciało. Awwww.
    Chcę więcej tego opowiadania. :D

    Usuńcie ten kod do spamu, bo nie lubię tego. zawsze sądzę, że mi komentarz wysłało, a tu każe wpisywać mi literki, które coraz gorzej odczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, jesteś niezawodna ^^ cieszę, że Ci się podoba. Usunęłam weryfikację i dodałam anonimowe komentowanie. :*

      Usuń
  2. Super rozdział. *-*
    Mam nadzieję, że napiszesz 2 rozdział , bo tak przyjemnie mi się czytało. :D
    Ale z Iriny wredna baba, az ma sie ochotę wskoczyć do tego opowiadania i ją spoliczkować.
    Nikolai i Iwan są słodcy, a to że Nikolai nie może mówic dodaje temu opowiadaniu romantyzmu. (*_*)


    Niech wena bedzie z tobą , czekam na następne rozdziały. ^_^
    *zapraszam do siebie: kimichi-shinigami.blogspot.com*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą kolejne rozdziały z pewnością i z pewnością zajrzę do Ciebie. Dziękuję za komentarz ^^

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się początek i na pewno będę czytać:) Obaj chłopcy są wspaniali i mam nadzieje że jakoś im się wszystko uda. Irina na to miast jest straszna oby ją coś zjadło:(
    Czułość bije z tej jednej sceny i oby było takich więcej. Dużo weny na przyszłość:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Tutaj też mam wrażenie, że akcja leci ciutek za szybko. Nie jest źle, ale już po kilku akapitach tekstu, stoją wtuleni w siebie i praktycznie obiecują sobie miłość aż po grób (to tylko przenośnia:D)
    Ciekawa jestem ile Iwan ma lat, w jakim wieku jest Irina (chyba że gdzieś było, a nie zauważyłam), bo już wiemy, że Nikolai ma 16 lat, ale zachowuje się dość nietypowo jak na 16-latka.
    No nic, pozostaje mi śledzić historię i zobaczyć co z tego wszystkiego wyjdzie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciała poinformować Cię iż: Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award .3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam cię powiadomić iż cie wybrałam z mojej listy nominacyjnej do nagrody Liebster Award. .3. Pytania i zasady konkursu na moim blogu >3< http://ashita-hito.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super początek! Chętnie będę tu zaglądać czekając na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu na ogarnianie obu opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń