Witamy. Nie będę przedłużała, bo doskonale mnie i moją współautorkę znacie. Mam cichą nadzieję na komentarze, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że opowiadanie nie jest tak dobre jak poprzednie - może dlatego, że to nie miało być opowiadanie. Niemniej, miłego czytania i oceniania.
Enjoy ^^
Zaczął się nowy rok. Ludzie ochłonęli po hucznym sylwestrze, a ulice
Petersburga pustoszały, aby mieszkańcy mogli wrócić do swoich codziennych
zajęć. W Zimowym Pałacu rozbrzmiewały dźwięki najsłynniejszych pianistów i
laureatów wielu nagród za osiągnięcia muzyczne. Wśród nich, gdzieś w tłumie od
czasu do czasu majaczyła niska postać. Niczym duch, młody chłopak, uparcie
milcząc, kręcił się za kulisami, czekając na swoją kolej. Nie był żadnym
laureatem, nigdy też nie był nagradzany, ale jego szkoła uznała, że ma
wyjątkowy talent i wybrała go do reprezentowania Akademii Muzycznej.
— Irina! — Czarnowłosy młodzieniec przepychał się pomiędzy ludźmi i
wymachiwał dłonią, podskakując od czasu do czasu, aby stać się lepiej
widocznym. Nie chciał krzyczeć na całe gardło, bowiem przecież nie na tym
polegała jego pomoc, jakiej miał udzielać młodej pianistce.
Rozwydrzona pannica i tak miała w życiu łatwo. Teraz jeszcze zyskała
lokaja, który musiał być na każde jej zawołanie i stał się odpowiedzialny za
każdy jej wybryk.
— Irina, poczekaj! Nie będę za tobą biegał! — Chłopak zatrzymał się
tuż przed eterycznym białowłosym, o którego ramie oparł się z rozpędu. —
Przepraszam, ale ona... — Pokręcił głową i kolejny raz podskoczył w górę, gdy
ujrzał, jak jego podopieczna znika za drzwiami. — Zabije ją kiedyś...
Nikolai spojrzał na młodzieńca bez specjalnego wyrazu twarzy i chwycił
jego dłoń, kręcąc głową w zaprzeczeniu. Według niego nie warto było ścigać
dziewczęcia, bowiem artyści zawsze w końcu zdawali sobie sprawę z tego, że jak
nie mają nikogo przy sobie to są zagubieni. Zwłaszcza artystki i zwłaszcza tak
rozwydrzone, które muszą mieć kogoś od pudrowania nosa i chwalenia
perfekcjonizmu.
Chłopiec jeszcze raz pokiwał głową i uśmiechnął się ledwo zauważalnie
do swoich niewypowiedzianych myśli, których wypowiedzieć nie potrafił.
— Ale... – Iwan nie potrafił znaleźć słów, żeby wytłumaczyć
chłopakowi, że on powinien. Nie miał pojęcia co, ale coś go blokowało przed
tłumaczeniem. Nie przeszkadzało mu nawet to, że nie znał chłopca. Sama jego
mina i ta pewność zawarta w spojrzeniu wystarczały by nie miał ochoty biegać za
pannicą. Uśmiechnął się do nieznajomego i rozluźnił się.
— Może masz rację. Niech, choć raz będzie za siebie odpowiedzialna. — Niemniej
Iwan nadal zerkał raz za razem na drzwi. Gdzieś tam w środku, miał pewność, że
oberwie mu się za to, oj oberwie.
Chłopak puścił trzymaną dłoń, zabierając przy tym chłód swojej i
'powiedział' dłońmi do młodzieńca, aby się nie martwił. Tylko tak potrafił
ubrać myśli w słowa, choć nie miał pewności, czy brunet zna się na migowym
języku. Po chwili wskazał dłonią na drzwi, które zachowywały się, jakby ktoś
nie mógł się zdecydować czy wejść, czy nie wejść do pomieszczenia. Zaraz po
tym, białowłosego objęło silne ramię, rosłego mężczyzny po czterdziestce, który
zmierzył nowego znajomego swojego siostrzeńca uważnie i uśmiechnął się do niego
szeroko.
— Porozmawiacie sobie później moi mili. Nikolai zaraz wychodzi. — Mężczyzna
postury dębu przedstawił białowłosego zupełnie nieświadomie i pociągnął w
stronę sceny.
— A... — Jakoś rozmowa nie układała się Iwanowi zbyt pomyślnie. Poznał
jednak imię chłopaczka i był pewien, że je zapamięta. Młody już zapadł mu w
pamięć swym nietypowym działaniem na jego stanowczość. Uśmiechnął się do
mężczyzny, skinąwszy do niego grzecznie głową. Ruszył do sali, w której
odbywały się występy. Chciał zobaczyć, co robi jego krnąbrna podopieczna. Miała
grać. Może nie już nie w tej chwili, ale zapewne niedługo. A ona, co? Łazi
gdzieś po zakamarkach pałacu i zapewne obściskuje się z przygodnymi kawalerami.
Nikolai pomachał do młodzieńca nim zniknął na scenie razem z wujem.
Został przedstawiony publiczności, jako uczeń Akademii Muzycznej i zasiadł do
fortepianu. Nie denerwował się. Był w swoim świecie, jak zawsze, gdzie muzyka
zależała i należała tylko do niego. Była również tak samo, jak on zwiewna — ani
to radosna, ani nie specjalnie przytłaczająca. Smutek przeplatał się z
radością, co każdy z obecnych na sali mógł poczuć, o ile był człowiekiem
emocjonalnym, albo wrażliwym na piękno muzyki.
Po wyznaczonych sześciu minutach, Nikolai skończył i ukłonił się
zebranym ludziom, wracając ze świata marzeń i niewypowiedzianych słów.
Najgorsze było to, że niemoc w mówieniu bardzo go drażniła, a nikt nie potrafił
wyjaśnić skąd się wzięła. Powrócił za kulisy i został wyściskany przez wuja, w
którego ramionach niemalże znikał, po czym rozejrzał się swoimi stalowymi
oczyma w poszukiwaniu chłopaka, którego poznał przed występem.
Iwan stał na samym końcu sali oparty o jakiś filar. Przez te sześć
minut, podczas których chłopak grał, zapomniał o swojej pannicy i o tym, że to
jej powinien poświecić uwagę. Zapomniał o całym świecie. Muzyka wydawała się
być wszystkim, co Nikolai miał w sobie, całym jego światem, który chciał
pokazać zebranym. Była natchniona i, mimo tego, że dźwięki były znane każdemu,
miała w sobie magie przyciągania i przykuwania uwagi słuchacza. Młodzieniec
klaskał razem z ludźmi i uśmiechał się, mimo iż wiedział, że młody go nie
widzi, nie miał jak. Ledwie Nikolai zniknął za kulisami, Iwan zaczął
poszukiwania dziewczyny, jej pora na występ zbliżała się coraz bardziej. Ruszył
w stronę wejścia za kulisy. Może tam ta dziewucha pobiegła?
Dziewczyna stała dokładnie obok Nikolaia i jego wujka, wgapiając się w
białowłosego bezmyślnie, a jednocześnie z szalejącą w oczach zazdrością.
Chłopak nie wiedział dlaczego, ale posłał jej niemrawy uśmiech. Jak tylko
zauważył młodzieńca, potraktował dziewczynę tak samo, jak i jego. Pochwycił ją
za dłoń, z ledwo widocznym uśmiechem i wskazał drugą dłonią na zmartwionego
znajomego. Co jednak ona chciała z tym zrobić, to już nie był jego problem, a
wuj do cierpliwych osób nie należał. Nikolai widział, że pragnie się znaleźć blisko
bufetu, a najlepiej szampana, który zagłuszyłby mu szum w uszach spowodowany
tłokiem i ogromną ilością osób.
Irina jedynie wzruszyła ramionami. Guzik ją obchodziło zmartwienie
Iwana. On w ogóle mało ją obchodził. Zawsze był, bowiem zawsze musiał być i ona
sobie z tego zdawała sprawę. Mogła wyczyniać różne bezeceństwa, a on i tak
musiał być. Iwan ruszył w ich stronę z wyraźną ulgą. Widział malujący się na
twarzy dziewczyny grymas zawiści. Kiedy dotarł do nich, ona właśnie otwierała
usta, aby coś powiedzieć. Złapał ją za rękę.
— Chodź. Teraz Ty. — Skinął wujowi Nikolaia i mrugnął do chłopaka
porozumiewawczo, szarpnąwszy muzyczkę tak gwałtownie, że odebrało jej to chęć
do wysyczenia swych słów. Zaniemówiła, a to był nie lada sukces. Iwan pociągnął
ją w stronę garderoby. Żałował, że musi rozstać się z Nikolaiem, ale obiecał
sobie, że go odnajdzie.
Wuj zaciągnął pianistę w zupełnie przeciwnym kierunku, tam gdzie była
sala bankietowa dla artystów. Nie wypadało im już wracać do hotelu, w którym
się zatrzymali, bowiem nie mieszkali w Petersburgu, a w Moskwie i czekała ich
jeszcze dość długa podróż. Kiedy mężczyzna odnalazł 'szwedzki' stół, zapomniał
na chwilę o Nikolaiu, pozwalając mu uczcić swój sukces połową swojej lampki
szampana, którą sobie zabrał po drodze z tacy jednego z kelnerów.
— Dałeś naprawdę wspaniały występ młody — zwrócił się do siostrzeńca z
pełną buzią czegoś niezidentyfikowanego. Chłopak odpowiedział kiwnięciem głową
i kilkoma migowymi słowami, które wuj musiał rozumieć, bowiem uśmiechnął się jeszcze
szerzej.
Dziewucha przebrała się w odpowiednia sukienkę przy aktywnej pomocy
Iwana i znalazła się na scenie cała w euforii i pełna zachwytów nad sobą. Wszak
to ona tu była najważniejsza. To ona była gwiazdą tego wieczoru, nawet jeżeli
inni myśleli inaczej. Dla niej nie było nikogo innego na świecie, kto mógłby
być nawet ciut lepszy od niej. Nie szło tu bynajmniej o muzykę. Bardziej o samo
zdanie, jakie dziewczyna miała na temat swej osoby.
Iwan z ulga uznał, że ma chwilę, aby odetchnąć. Wyszedł zza kulis na
salę z widownią. Powiódł spojrzeniem po ludziach i... Nie odnalazł tego, kogo
chciał odnaleźć. Po chwili pojawił się w wejściu do sali bankietowej.
Przytłaczała go atmosfera. Nie lubił takiego natłoku ludzi, którzy mieli
pozycje i władze. Najchętniej uciekłby stąd jak najszybciej.
Nikolai chodził za wujem niczym jego blady cień. Mężczyzna konsumował,
a chłopak obracał w dłoni kieliszek z szampanem, na którego nie miał ochoty.
Słuchał uważnie nieskładnych słów zachwytu z pełnych ust wuja i uśmiechał się
od czasu do czasu z aprobatą, tylko po to, aby starszemu mężczyźnie było
przyjemnie. Doskonale wiedział, jak bez słów zjednywać sobie ludzi. Nauczył się
tego podczas kontemplowania i uspakajania irytacji. Czuł na sobie wzrok obcych —
mniej lub bardziej zapatrzonych w siebie artystów. Niejeden zapewne mu
zazdrościł talentu w tak młodym wieku, inni go podziwiali. Znał emocje ludzi,
bowiem miał ogrom czasu na obserwowanie... W milczeniu.
W pierwszej chwili Iwan chciał do niego podejść. Chciał porozmawiać,
zabrać go na spacer, cokolwiek. Przerażał go jednak ogrom otaczających go z
uwielbieniem ludzi. Stał więc i patrzył na Nikolaia z coraz większym
zainteresowaniem. Coś nie grało w tym chłopaku i Iwan po kilku minutach
załapał, co takiego. Dotarło do niego, że chłopak nie mówi. Wcześniejsze gesty
przyjął tak naturalnie, że nie zwrócił na nie uwagi, ale teraz, jak grom
łupnęła w niego świadomość, że to musi być ten sam milczący geniusz, o którym
nie raz i nie dwa mówiono w domu jego rodziny. W domu, gdzie był lokajem
zamiast bratankiem dla swej pannicy. Wyłapawszy spojrzenie Nikolaia uniósł dłoń
i z niewyraźnym uśmiechem zamachał do niego. Nie, nie chciał go odrywać od
splendoru, jaki mu się należał. Chciał go jedynie zobaczyć i pokazać mu, że
jest, że nie uciekł, a jedynie odprowadzał dziewczynę, która, nawiasem mówiąc
skończyła występ i właśnie wtargnęła do sali, potrącając Iwana w przejściu i
udając, że nie ma pojęcia kim on jest.
Młody szturchnął wuja wymownie, aby przestał na chwilę mówić i
'powiedział' mu, że idzie się spotkać ze swoim znajomym. Znajomym na którego
widok robiło mu się cieplej na sercu, bowiem wydawał się takim na wskroś
normalnym człowiekiem, a takich Nikolai podziwiał i lubił najbardziej. Ruszył
ku czarnowłosemu, kiwając głową do kolejnych osób, a pannicę, sunącą nie
wiadomo, gdzie ominął szerokim łukiem, jakby jej bliskość miała go poparzyć. W
rzeczy samej, kiedy jej dotykał, czuł bijącą od niej arogancję i egoizm, co
nadawało kształtu większości uczuć Nikolaia względem niej. Jak tylko udało mu
się dotrzeć do Iwana, którego tak naprawdę imienia jeszcze nie znał, chwycił
młodzieńca za dłoń i pociągnął do wyjścia. Bez kurtki, bez czapki, bez szalika
i co najważniejsze bez słowa sprzeciwu z jego strony.
Iwan odetchnął z ulga, kiedy chłopak bez oporów podszedł do niego i
zabrał go z sali. Miał ochotę znaleźć się daleko. Wolał spokojne miejsca. Nie
żeby ogólnie unikał ludzi. Ale jednak takie spędy nie były dla niego i już.
Uśmiechnął się radośnie do chłopaka, pozwalając, aby ten poprowadził go tam,
gdzie chciał. Uścisnął nieco mocniej trzymana dłoń. Skoro chłopak nie mówił to
i on nie musiał sypać potokami słów. Może za chwile, ale teraz wolał zwyczajnie
cieszyć się tym, że zostaje 'porwany'.
— Poczekaj, zwolnij, jesteśmy już daleko... — odezwał się, kiedy
odgłosy sali bankietowej ucichły gdzieś za nimi. Przystanął, nie puszczając dłoni
chłopaka. Uśmiechał się. — Nie chcesz najpierw poznać mojego imienia, zanim
porwiesz mnie gdzieś do lasu i pozbawisz życia? — To był oczywiście żart. Miał
nadzieje, że chłopak zrozumie.
Nikolai przystanął, odwrócił się w stronę młodzieńca i machnął coś
rękami, wzdychając lekko. Dopiero po chwili pokiwał głową, że owszem, chciałby
poznać imię. Chciał poznać nawet więcej, ale nie wiedział, jak ma to wyrazić.
Na jego czole pojawiło się kilka zmarszczek zamyślenia, kiedy rozglądał się
dookoła. Nie mógł mówić, co było dość wielką przeszkodą, ale tylko dla osobnika
nie myślącego poprawnie, bo przecież mógł inaczej rozmawiać. Wystawił dłoń
nakazując Iwanowi zostać w miejscu i w kilku susach znalazł się przy małym
drzewku, któremu się pokłonił i brutalnie wyrwał małą gałązkę. Powrócił do
Iwana, uśmiechnięty szeroko i odrobinę zadziornie, a dla ludzi którzy go znali
był to rzadki widok. Przysunął się bliżej niego, zabrał jedną dłoń, po chwili
drugą, a kiedy odwrócił się do Iwana placami i objął jego rękami, zaczął
pisać... Na śniegu.
— 'Chcę poznać twoje imię i o wiele więcej nim wyciągnę cię do lasu.'
— Nie dopisał po co, ale odwrócił głowę i spojrzał na twarz opiekuna przemądrzałej
artystki przelotnie.
Młodzieniec stał jak oczarowany i patrzył na poczynania muzyka.
Wyglądało to jak przedstawienie, jak pantomima. Było czytelne i jasne. Każdy
gest był przemyślany i dokładnie taki jaki być powinien. Przynajmniej dla
Iwana. Gdy chłopak napisał wiadomość, roześmiał się.
— Iwan. Mam na imię Iwan i bardzo mi milo Cię poznać, Nikolaiu. –
Przytulił do siebie chłopaka serdecznie i potarł jego ramiona. — Chcesz iść na
spacer czy wolisz poszukać spokojnego, ciepłego miejsca z masą papieru i czymś
do pisania, żebyśmy mogli porozmawiać, skoro chcesz mnie poznać zanim
zaciągniesz mnie w las?
— ‘Tu jest mi ciepło i dobrze, tak jak teraz, ale chciałbym cię wziąć
do siebie.’ – Nikolai napisał szczerze i ponownie spojrzał na twarz młodzieńca
już bez uśmiechu. Zdawał sobie sprawę, że oboje mają obowiązki, a raczej Iwan
je ma, bowiem jemu samemu wujek pozwalał na wszystko. O ile oczywiście Nikolai
czegoś chciał, a rzadko się takie chwile zdarzały, że o cokolwiek prosił.
Przytulił się do chłopaka mocniej, a w dłoń, w której nie miał patyczka, ujął
dłoń Iwana i przyłożył ją do swoich ust, uśmiechając się delikatnie i patrząc na
napis, który stworzył.
— ‘Jutro wieczorem wyjeżdżam do domu, do Moskwy’ — Dopisał jeszcze po
chwili i odwrócił się do chłopaka przodem, pozostając w jego objęciach. Były
takie normalne, nieprzepełnione żadną fascynacją, czy podziwem i były bez
żadnych pobudek, ponieważ gdyby Iwan nie chciał, to by go nie przytulał.
Serce stanęło Iwanowi w miejscu. Ledwie poznany chłopak wzbudzał w nim
tak ogromna chęć bycia przy nim, że aż go to przerażało. Byłby gotowy zapomnieć
o wszystkim i poddać się chwili pragnienia bycia z Nikolaiem gdzie tylko tamten
zechce. Mógłby zapomnieć o całym świecie. Nie zwolnił uścisku swych ramion. Nie
pozwolił, aby chłopak odsunął się od niego nawet trochę. Gdy stanął do niego
przodem, Iwan zatonął w jego oczach. Na dłoni, która teraz ponownie przytulała
Nikolaia nadal czuł odcisk chłodnych ust chłopaka.
— Bede miał kłopoty, wiem to. Będzie awantura, ale... — szeptał,
patrząc na dusze Nikolaia, ukryta w jego spojrzeniu. Duszę tak czystą i piękną
jak muzyka którą grał. — Zabierz mnie gdzie chcesz.
Nikolai pokręcił głową, przygryzając wargę, ale nie uśmiechał się.
Raczej uważnie przyglądał się twarzy młodzieńca, z wyraźnym zastanowieniem. Po
chwili wspiął się na palce, aby jego usta znalazły się blisko ust Iwana. Może
zbyt blisko, jak na pierwszy raz dla muzyka. Z daleka wyglądał niczym duch,
albo zjawa, którą młodzieniec trzymał w ramionach i ta zjawa, którą przypominał
zacisnęła mocniej palce na koszuli drugiego chłopaka, pozostawiając sobie
jedynie mrożącą krew w żyłach powagę na ustach, a resztę wyrażając
zafascynowanym spojrzeniem.
— Nikolai... — Iwan zapatrzony w oczy chłopaka przestawał myśleć
rozsądnie. Czuł, że gdzieś tam w środku, kusi go strasznie możliwość
skosztowania chłodu ust nieznajomego. Miał dziwne wrażenie, że i chłopak tego
pragnie. Tyle tylko, że co im z tego przyjdzie? Co dalej? Pozwoli młodemu
poczuć i upewnić się, że mimo nieznajomości polubił go i co potem? Nikolai
wyjedzie a on zostanie z wspomnieniem, marzeniem, fantazjami i niepewnością co
mogłoby być, a co nie nastąpiło. Przytulił do siebie muzyka jeszcze bardziej i
musnął ustami jego wargi. Niemal niewyczuwalnie. Niemal niezauważalnie. Tak delikatnie
jak tchnienie zimy, jaka się wokół nich malował. Tak czule jak promyk słońca,
przedzierający się przez chmury. Ulotnie niczym wspomnienie dawnych lat.
Młodemu to w zupełności wystarczyło, aby wiedzieć, że nie jest
obojętny Iwanowi. Po ulotnym pocałunku, jakoś tak automatycznie oblizał wargi i
przymknął, po czym schował twarz w ramionach Iwana. Czuł się, jakby kwitnął, a
przede wszystkim czuł, jak na jego twarzy kwitną rumieńce. Delikatne i ledwo
zauważalne, ale jednak pojawiły się ten pierwszy raz. Nikolai przesunął jedną z
dłoni na pierś młodzieńca i pogłaskał ją w miejscu serca, oddychając głęboko.
Też się bał, nawet dużo bardziej niż Iwan, że zostanie zapomniany i że wróci do
jedynych osób, które są i kochają go, bo muszą i przyzwyczaili się do tego.
Iwan pogłaskał chłopaka po plecach zaciskając powieki i starając się,
aby jego łomoczące w piersi serce nie zdradziło przed Nikolaiem zbyt wiele.
— Rozchorujesz się, jeśli nadal będziemy tu stać. Nie chce, żeby ten
wieczór pozostał dla ciebie wspomnieniem chwili, przez która zapadłeś na
zapalenie pluć lub coś gorszego. Powinniśmy zejść z dworu, Nikolai. — Przytulając
policzek do głowy chłopaka wypowiadał słowa cicho i bardzo spokojnie. Nie
chciał by chłopak cierpiał przez niego. Nie chciał by spędził miesiące w łóżku,
dusząc się od kaszlu i łykając mikstury. Przycisnął go do siebie na chwile bardzo
mocna i jęknął żałośnie. — Idziemy?
Muzyk czuł to serce. Był wrażliwy na dźwięki, na każde możliwe
dźwięki. Podniósł spojrzenie, a jego usta były bledsze niż zwykle, o ile takie
mogły być. Uwielbiał zimno, był do niego przyzwyczajony i rzadko chorował.
Pragnął wypowiedzieć imię chłopaka, ale nie potrafił. Poruszył tylko w końcu
ustami, jakby to robił, po czym sam ucałował usta Iwana przelotnie z obietnicą,
wrzeszcząc w sobie na całe zło świata, że nie może mu nic powiedzieć. Odsunął
się odrobinę i ujął dłoń młodzieńca, ciągnąc go do pałacu, gdzie zapewne czekał
na niego wujek, dość zmartwiony wujek.
Iwan na to uśmiechnął się. Patrzył na chłopaka z radością, kryjąc
gdzieś w sobie tęsknotę, która się w nim rodziła. Tęsknotę za Nikolaiem,
którego miał stracić, jak tylko zakończy się bankiet i każdy z nich ruszy w
swoja stronę. Był niemal pewien, że los będzie na tyle okrutny, aby nie
pozwolić mu na utrzymanie tej chwili szczęścia, jaką obiecywał mu delikatny
pocałunek. Pozwolił mu się poprowadzić gdzie chciał. Pozwolił, aby chłopak
powiódł go korytarzami pałacu do swego wuja i do całej reszty ludzi, dla
których bardziej liczył się sukces i pieniądze niż zwykły ludzki uśmiech, czy
drobny gest czułości. Zacisnął palce na drobnej dłoni muzyka. Szykował się na
wylewne powitanie swej podopiecznej. Na jej wrzaski i wyrzuty spowodowane jego
nieobecnością.
Wuj nadal stał przy bufecie sącząc nieprzerwanie szampana. Był jednak
Rosjaninem, więc szampan był jak kropla w morzu alkoholu, które mężczyzna
musiałby wypić, aby chociaż poczuć na policzkach znajome zaczerwienienie.
— Nasz duszek wrócił. — Nie wydawał się zły, ale pokręcił głową z
niedowierzaniem, kiedy spojrzał na siostrzeńca, ciągnącego za sobą znajomego.
Spojrzał na Nikolaia, który zaczął obficie mu coś tłumaczyć, migając niczym
człowiek w epilepsji. — Rozumiem, rozumiem. Mówisz tak szybko, że połowa słów
mi ucieka, ale rozumiem. Iwanie, Nikolai chce ci powiedzieć, a w zasadzie właśnie
usiłuje mnie uświadomić...
Mężczyzna zwrócił się do młodzieńca, kładąc mu ciężką, spracowaną dłoń
na ramieniu. — Chce, bym cię zabrał do nas na ferie zimowe.
— W żadnym razie! — Padło chłodne i stanowcze oświadczenie tuż za
plecami Iwana. Aż się skulił, kiedy usłyszał za sobą głos swojej podopiecznej,
która stała z poczerwieniałą ze złości twarzą i rękami wspartymi na biodrach.
Wyglądała, jak porcelanowa lalka, którą ktoś źle pomalował, dodając za dużo
różu na policzki. — Iwan nie miewa wakacji. Ona i tak nigdy nic nie robi, więc
wakacje nie są mu do niczego potrzebne. To mój lokaj i nie ma mowy żebym
pozwoliła mu na choć chwile swobody. I tak za długo musiałam go szukać. Nie
było go gdy potrzebowałam serwetki do wytarcia ust, a to poważne wykroczenie!
Nie pojedzie! — Była wściekła. Była tak wściekła, że aż para buchała jej
uszami, kiedy cedziła słowa raniące uszy każdego z obecnych.
Jej świdrujący i jadowity głos wdzierał się we wnętrze każdego
człowieka i sprawiał, że Iwan mimowolnie kulił się pod jego dźwiękiem, chowając
ręce za plecy i zerkając z przerażeniem to na Irinę, to na wuja lub Nikolaia.
Było mu wstyd za nią i wstyd za to, że zaniedbał swoje obowiązki. Sprowadziła
go na ziemie bardzo szybko. Przypomniała, że jego miejsce jest u stop tych
wszystkich ludzi.
Nikolai miał szesnaście lat. Miał też bardzo wiele szacunku do ludzi,
którzy posiadali szacunek do innych. Co do tej dziewuchy od początku miał złe
przeczucia. Czuł wszelakie złe emocje, jakimi pannica emanowała, dlatego też
nie zawahał się zatrzymać jej słów solidnym uderzeniem w twarz z otwartej
dłoni, na co wuj zachłysnął się powietrzem.
— Niko... — Zaczął, nie bardzo wiedząc, jak ma się zachować. Spoglądał
to na dziewczynę, to na Iwana, o którym wiedział więcej niż sam zainteresowany.
— Nikolai chciał powiedzieć, że... — Tak, młody mówił. Może nie słowami, ale
powoli poruszał rękoma, jakby syczał słowa, które chciał wypowiedzieć.
— Nikolai chciał powiedzieć, że powinna się panienka za siebie
wstydzić. Mówi też, że nie życzy sobie takiego wyżywania się na swoim
przyjacielu w ramach rekompensaty za beztalencie i że rodzina na pewno dowie
się o braku owacji na stojąco podczas występu dla jedynej artystki ze
wszystkich. Mówi również, że może panienka dalej zachowywać się, jak rozwydrzony
bachor, co nie zmieni tego, że Iwan pojedzie i sobie od pani zasłużenie
odpocznie, wśród ludzi, którzy potrafią doceniać innych nawet za najmniejsze
czyny czy gesty, a jeżeli panienka się z tym nie zgadza, to trudno.
Panienka nie miała zamiaru się z tym zgadzać co to to nie. Owszem,
odjęło jej mowę, kiedy dłoń chłopaka spotkała się tak brutalnie z jej
policzkiem, ale nie zamierzała ona pozostawić tego bez reakcji. Nawet nie
wysłuchała do końca tego, co miał jej do powiedzenia wuj Nikolaia. Nawet nie
popatrzyła na młodego muzyka. Warknęła jedynie coś pod nosem, zacisnęła palce
na ramieniu Iwana i szarpnęła nim gwałtownie, ruszając do wyjścia. Był jej i
tylko jej. Nie było mowy, aby ktokolwiek miał do niego prawo.
— Irina, proszę. Irina... — Iwan nienawidził takich sytuacji. Wszyscy
dookoła patrzyli na nich a on czuł się winny tego całego zamieszania. Czuł, że
i tak Irina wszystko odwróci w taki sposób, że wyjdzie na to iż był przyczyna
wszelkich katastrof. Odwrócił się z bezradnym spojrzeniem na Nikolaia i jego
wuja i błagał ich o wybaczenie, nie wypowiadając ani słowa. Chciał, aby się to
skończyło. Chciał by ludzie nie patrzyli tak na niego i chciał zabrać Irinę do
domu i przebłagać o litość. Spodziewał się, że zaciągnie go ona do domu tylko
po to, aby zaraz wyrzucić go na bruk z wrednym uśmiechem satysfakcji i
zwycięstwa.
— 'Uratuję cię' — Nikolai patrzył na to wszystko z bólem w oczach. Nie
chciał stać bezczynnie, a wiedział, że teraz nie może nic zrobić. Zacisnął dłoń
na ręce wuja z taką siłą, że sam poczuł ból, a raczej tylko on poczuł ból i łzy
w oczach.
Pozwolił na to, aby Irina zabrała Iwana do domu i jeszcze przez chwilę
cieszyła się swoim zwycięstwem. Słyszał kiedyś bezcenne słowa swojego kuzyna i
zakopał je głęboko w sercu. "Czasami trzeba się poddać, aby pokonać
przeciwnika jego własną siłą". Poddał się więc, ale w głowie układał
kolejne opery ratunku dla młodzieńca. Zawsze miał wszystko nie prosząc o nic, a
teraz po prostu pragnął czegoś i odkrywał swoją determinację w dążeniu do celu.
Już czuję sympatię do obu chłopaków. Ciekawy wątek z Nikolaiem z tym że nie może mówić. Z tym się jeszcze nie spotkałam. Jedynie ja w przyszłości poruszę wątek, że chłopak jest niewidomy, ale to fantasy i dopiero je piszę. Ale wracając do Bądź moim aniołem.
OdpowiedzUsuńNienawidzę Iriny. Co za podła, wyniosła, głupia i co to ona nie jest (za przeproszeniem) suka. Traktuje Iwana jak zero. Nawet nie pozwoli mu mieć wakacji, bo nie uwolni swego niewolnika. Nikolai (uwielbiam to imię) ma rację, że trzeba czasem odpuścić, przegrać, aby potem zebrać siły i wygrać nie bitwę, ale wojnę.
Wspaniała, czuła scena na dworze pomiędzy chłopakami sprawiła, że sobie musiałam powzdychać i rozczulić się. Jak ja kocham te pierwsze razy, te emocje przyciągania do siebie dwóch dusz, ciało. Awwww.
Chcę więcej tego opowiadania. :D
Usuńcie ten kod do spamu, bo nie lubię tego. zawsze sądzę, że mi komentarz wysłało, a tu każe wpisywać mi literki, które coraz gorzej odczytać.
Dziękuję za komentarz, jesteś niezawodna ^^ cieszę, że Ci się podoba. Usunęłam weryfikację i dodałam anonimowe komentowanie. :*
UsuńSuper rozdział. *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że napiszesz 2 rozdział , bo tak przyjemnie mi się czytało. :D
Ale z Iriny wredna baba, az ma sie ochotę wskoczyć do tego opowiadania i ją spoliczkować.
Nikolai i Iwan są słodcy, a to że Nikolai nie może mówic dodaje temu opowiadaniu romantyzmu. (*_*)
Niech wena bedzie z tobą , czekam na następne rozdziały. ^_^
*zapraszam do siebie: kimichi-shinigami.blogspot.com*
Będą kolejne rozdziały z pewnością i z pewnością zajrzę do Ciebie. Dziękuję za komentarz ^^
UsuńBardzo podoba mi się początek i na pewno będę czytać:) Obaj chłopcy są wspaniali i mam nadzieje że jakoś im się wszystko uda. Irina na to miast jest straszna oby ją coś zjadło:(
OdpowiedzUsuńCzułość bije z tej jednej sceny i oby było takich więcej. Dużo weny na przyszłość:)
Hmm... Tutaj też mam wrażenie, że akcja leci ciutek za szybko. Nie jest źle, ale już po kilku akapitach tekstu, stoją wtuleni w siebie i praktycznie obiecują sobie miłość aż po grób (to tylko przenośnia:D)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem ile Iwan ma lat, w jakim wieku jest Irina (chyba że gdzieś było, a nie zauważyłam), bo już wiemy, że Nikolai ma 16 lat, ale zachowuje się dość nietypowo jak na 16-latka.
No nic, pozostaje mi śledzić historię i zobaczyć co z tego wszystkiego wyjdzie:)
Chciała poinformować Cię iż: Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award .3.
OdpowiedzUsuńChciałam cię powiadomić iż cie wybrałam z mojej listy nominacyjnej do nagrody Liebster Award. .3. Pytania i zasady konkursu na moim blogu >3< http://ashita-hito.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper początek! Chętnie będę tu zaglądać czekając na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny i czasu na ogarnianie obu opowiadań :)